S/Y ROZTOCZE - 50 LAT NA MORZACH I OCEANACH
Książka kpt. Ziemowita Barańskiego to niezwykły zapis historii jachtu i związanych z nim ludzi. Choć to historia jednej jednostki, czyta się jak powieść o polskim żeglarstwie. Dodatkowo jest pięknie wydana.
cytując periplus.pl:
Kpt. Barański dokonał niezwykłego dzieła: zgromadził dane dotyczące lubelskiego jachtu z rozproszonych źródeł, z których wiele wydostał dosłownie z niebytu; ponadto udało mu się zebrać pisemne wspomnienia z rejsów „Roztoczem” od kilkudziesięciu osób! Z jednej strony jest to więc dokładna, pełna liczb i nazwisk historia jednego z najbardziej pracowitych jachtów, jakie kiedykolwiek pływały pod polską banderą. Ze strony drugiej: swoje przygody na Roztoczu opisują jego kapitanowie i członkowie kolejnych załóg, a w tych historiach roi się od szczegółów (często pikantnych) i faktów, o których na ogół się nie czyta, nie wie i nie mówi. Całość jest opowieścią wielowymiarową i różnorodną, zmieniającą się wraz z czasem i realiami geopolitycznymi. Słowem: kpt. Ziemowit tak potraktował temat (trudny i teoretycznie monotonny), że od lektury nie sposób się oderwać. Jest tam też sporo (według mnie stanowczo za mało!) „opowieści Kapitana Ziemowita” – perełek, których Ziemowit ma mnóstwo i których się słucha z zapartym tchem na ogół wśród śmiechu, bo Kapitan jest mistrzowskim narratorem.
Słyszeliście kiedyś o bitwie żeglarzy z MarWojem w świnoujskim porcie w latach 70-tych?
Albo o rewizji w poszukiwaniu strzelb i karabinów dokonanej przez jugosłowiańskich celników i pograniczników?
Albo o tym, co ma nakrycie głowy Kapitana Ziemowita do pruskiego drylu panującego na ekwadorskim żaglowcu Guayas?
W środku: duże fotografie, czytelnie złamany tekst, kolorowe reprodukcje kartek „Dziennika Prawdziwego – kubrykowo-kambuzowych drwin i dowcipów” (kolejna atrakcja przygotowana przez Autora, ale to trzeba zobaczyć samemu).
.